Czy widział ktoś kota „przybijającego piątkę” lub wykonującego komendę „siad-zostań”? Okazuje się, że szkolenie kotów podlega tym samym regułom co szkolenie psów
Peter Sward, informatyk z okolic Bostonu, trzy lata temu adoptował ze schroniska kotkę Princess. Przypomniał sobie wtedy, że znalazł kiedyś w internecie stronę poświęconą szkoleniu kotów.
Szkolenie kotów najbardziej popularne jest w Stanach Zjednoczonych. Już w latach 60. robiono to w celach rozrywkowych i... wojskowych, ucząc je m.in. pozostawania w miejscu przez 20 minut. Dziś na rynku amerykańskim dostępnych jest kilkanaście książek dotyczących tresury mruczków, a w dyskusjach na internetowej liście poświęconej szkoleniu klikerowemu kotów uczestniczy prawie 2 tys. osób.
Peter zaczął szukać informacji na ten temat, kupił kliker. Jednym z pierwszych ćwiczeń, których nauczył swoją kotkę, było podawanie łapy. – Koty są ciekawskie, więc wziąłem do ręki świecący breloczek i Princess od razu podjęła próby dotknięcia go. Wtedy klikałem i dawałem jej smakołyk – opowiada Peter. W ten sposób kotka szybko nauczyła się dotykać samej ręki, co z kolei stało się podstawą „przybijania piątki”.
Zacznij od dotyku
Podobnie jak w szkoleniu klikerowym psów podstawowym ćwiczeniem początkujących kotów jest targetowanie. Polega ono na dotykaniu – łapą lub nosem – jakiegoś przedmiotu stanowiącego target, czyli cel. Łatwo jest sprowokować zwierzaka do takiego zachowania i w ten sposób pokazać mu zasady gry: zrób coś, a dostaniesz nagrodę.
Oprócz różnych sztuczek koty można też nauczyć komend z zakresu posłuszeństwa, takich jak siadanie, przychodzenie na zawołanie lub wchodzenie do swojego koszyka, a także pozostawanie w miejscu przez jakiś czas (patrz ramka). Tę ostatnią umiejętność cenią u swoich pieszczochów szczególnie osoby, które dużo czasu spędzają w kuchni. Ciekawski kot często przeszkadza podczas gotowania, toteż nauczenie go, by na komendę siedział na krześle zamiast plątać się pod nogami lub po blacie kuchennym, jest bardzo przydatne.
Ćwicz minutę
Niemiecka treserka Birgit Laser od 11 lat szkoli za pomocą klikera psy, a od pięciu lat – także koty. Wydała książkę o klikerowym szkoleniu kotów. Twierdzi, że nie jest ono wcale trudniejsze od szkolenia psów. Nie zaprzecza jednak, że są pewne różnice. – Najtrudniej było mi się pogodzić z tym, że gdy koty znudzą się ćwiczeniami, po prostu odchodzą – przyznaje Birgit. – Zaczynający szkolenie kot zgadza się pracować najwyżej minutę, może poza osobnikami wyjątkowo łasymi na smakołyki. I nie mogą one być byle jakie, bo kota trudniej zmotywować niż psa.
Pozytywnym skutkiem ubocznym klikerowego szkolenia kotów, podobnie jak w przypadku klikerowego szkolenia psów, jest wzmocnienie więzi między zwierzęciem a jego właścicielem. Peter Sward uważa, że ma z Princess wyjątkowo dobry kontakt: – Dzięki szkoleniu ona wie, że może się ze mną porozumieć. Zdarza się, że jeśli długo z nią nie ćwiczę, przychodzi i nagabuje mnie. A w trakcie sesji klikerowej przez cały czas głośno mruczy.
Szkolenie kotów najbardziej popularne jest w Stanach Zjednoczonych. Już w latach 60. robiono to w celach rozrywkowych i... wojskowych, ucząc je m.in. pozostawania w miejscu przez 20 minut. Dziś na rynku amerykańskim dostępnych jest kilkanaście książek dotyczących tresury mruczków, a w dyskusjach na internetowej liście poświęconej szkoleniu klikerowemu kotów uczestniczy prawie 2 tys. osób.
Peter zaczął szukać informacji na ten temat, kupił kliker. Jednym z pierwszych ćwiczeń, których nauczył swoją kotkę, było podawanie łapy. – Koty są ciekawskie, więc wziąłem do ręki świecący breloczek i Princess od razu podjęła próby dotknięcia go. Wtedy klikałem i dawałem jej smakołyk – opowiada Peter. W ten sposób kotka szybko nauczyła się dotykać samej ręki, co z kolei stało się podstawą „przybijania piątki”.
Zacznij od dotyku
Podobnie jak w szkoleniu klikerowym psów podstawowym ćwiczeniem początkujących kotów jest targetowanie. Polega ono na dotykaniu – łapą lub nosem – jakiegoś przedmiotu stanowiącego target, czyli cel. Łatwo jest sprowokować zwierzaka do takiego zachowania i w ten sposób pokazać mu zasady gry: zrób coś, a dostaniesz nagrodę.
Oprócz różnych sztuczek koty można też nauczyć komend z zakresu posłuszeństwa, takich jak siadanie, przychodzenie na zawołanie lub wchodzenie do swojego koszyka, a także pozostawanie w miejscu przez jakiś czas (patrz ramka). Tę ostatnią umiejętność cenią u swoich pieszczochów szczególnie osoby, które dużo czasu spędzają w kuchni. Ciekawski kot często przeszkadza podczas gotowania, toteż nauczenie go, by na komendę siedział na krześle zamiast plątać się pod nogami lub po blacie kuchennym, jest bardzo przydatne.
Ćwicz minutę
Niemiecka treserka Birgit Laser od 11 lat szkoli za pomocą klikera psy, a od pięciu lat – także koty. Wydała książkę o klikerowym szkoleniu kotów. Twierdzi, że nie jest ono wcale trudniejsze od szkolenia psów. Nie zaprzecza jednak, że są pewne różnice. – Najtrudniej było mi się pogodzić z tym, że gdy koty znudzą się ćwiczeniami, po prostu odchodzą – przyznaje Birgit. – Zaczynający szkolenie kot zgadza się pracować najwyżej minutę, może poza osobnikami wyjątkowo łasymi na smakołyki. I nie mogą one być byle jakie, bo kota trudniej zmotywować niż psa.
Pozytywnym skutkiem ubocznym klikerowego szkolenia kotów, podobnie jak w przypadku klikerowego szkolenia psów, jest wzmocnienie więzi między zwierzęciem a jego właścicielem. Peter Sward uważa, że ma z Princess wyjątkowo dobry kontakt: – Dzięki szkoleniu ona wie, że może się ze mną porozumieć. Zdarza się, że jeśli długo z nią nie ćwiczę, przychodzi i nagabuje mnie. A w trakcie sesji klikerowej przez cały czas głośno mruczy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz