sobota, 7 kwietnia 2012

Fenomen spadającego kota

Dlaczego kot spada na cztery łapy? O wyjaśnienie tego problemu zaapelowała już ponad 100 lat temu Paryska Akademia Nauk.
 
Wszyscy wiemy, że jeśli kot spada z wysokości, zazwyczaj instynktownie przekręca się w powietrzu: najpierw wykonuje taki ruch głową, potem przednią częścią ciała, tułowiem, tyłem – i ląduje na łapach. „Fenomen spadającego kota” przez wiele lat dręczył fizyków. Spadający kot nie ma się bowiem od czego odepchnąć, a początkowe odepchnięcie wydawało się konieczne do skrętu w określoną stronę. W innym wypadku skręt przedniej części ciała powinien powodować, że tył skręca się w przeciwnym kierunku – i kot powinien spadać skręcony. Zagadkę udało się wyjaśnić dzięki wynalazkowi żyjącego w XIX wieku francuskiego lekarza i fizjologa Etienne-Julesa Mareya. Skonstruował on kamerę, za pomocą której w tempie 60 klatek na sekundę zarejestrował spadanie kota. Puszczony w zwolnionym tempie film pozwolił pewnemu fizykowi odkryć wreszcie kocią sztuczkę.

Kot instynktownie stosuje tę samą zasadę co łyżwiarz kręcący piruety. Jeśli chce się on kręcić szybko, zbliża ręce do ciała, jeśli wolniej – rozkłada je na boki. Kot w pierwszej fazie skrętu przyciska przednie łapki do ciała i prostuje tylne. Dzięki temu przód przekręca się szybko, a tył – w przeciwnym kierunku – tylko trochę. Następnie, aby przekręcić tylną część ciała, kot prostuje przednie łapki i podkurcza tylne. Nie jest to jeszcze jednak pełne wytłumaczenie. Okazuje się, że kot w ogóle nie mógłby się obrócić, gdyby nie wykonywał przy tym specjalnych ruchów obrotowych ogonem.

Odruch przekręcania się podczas spadania mają także inne zwierzęta, ale u kota przebiega to wyjątkowo sprawnie. Mimo to także dla kota niebezpieczny może być upadek z wysokości powyżej siedmiu metrów na twarde podłoże – nawet jeśli prawidłowo się obróci, jego łapki nie zdołają zamortyzować uderzenia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz